274. Jesień.. jesień idzie ..
nie ma na to rady ... chciałoby się zaśpiewać .. Pojechaliśmy dzisiaj wszyscy na budowę. Starszak chciał zobaczyć jak Tatuś połatał dziury w jego pokoju ... tatuś chciał dokończyć łatanie żeby jutro już ostatecznie pozacierać .. ja chciałam ocenić jego pracę .. a najmłodszy ... nie wiem co chciał bo nie powiedział;) Ale czy chciał czy nie chciał ... pojechał;)
Jadąc na budowę zdałam sobie sprawę .. jak bardzo się zmienił krajobraz przez ten tydzień .. kolory już nie zielone .. już żółcie, brązy i pomarańcze raziły nas w oczy .. raziły .. bo słońce dzisiaj niemiłosiernie grzało! .. Przepieknie było! Kolorowo! Radośnie! Wariacko! Aż chciało się żyć .. aż chciało się być ..
Przypomniał mi się jeden obraz Strykowskiego .. wrzucam go dziś bo tak właśnie się czuję! Uwielbiam te zniżające się w locie kaczuchy .. jesienne kaczuchy:)
Bardzo chciałabym zdążyć przed zmią i wykończyć wszystko aby móc się przeprowadzić ale mój pesymizm mi na takie myślenie nie pozwala;) Nic to! Lecimy i robimy tyle ile się da! Może się uda? .. świat się w innym przypadku nie zawali .. jak nie grudzień to będzie styczeń no nie?;)
Komentarze